poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Spacer dolinami łódzkich rzek - Karolewka

Ponownie mapa, znana już z poprzedniego postu... Klikamy poniżej mapy na "Pokaż na większej mapie"

Dziś kolejna odsłona spacerów dolinami rzek w dorzeczu Odry. Przenosimy się na południe, w stosunku do doliny Łódki. Najpierw na...



A potem ??



Skręcamy w kierunku Lotniska...



Chyba jesteśmy na miejscu....



Ale gdzie dolina i rzeka? Czyżby mapa wprowadziła mnie w błąd ?! Chwila, chwila. Podejdźmy do murku...



Badum tssssssssssssss... :) Jest!

Tym razem powędrujemy doliną Karolewki, będącą prawym dopływem Jasienia.Obszar źródłowy Karolewki znajdował się kiedyś w kwartale obecnych ulic Zielonej, Piotrkowskiej, 6 Sierpnia i al. T. Kościuszki, lecz próżno szukać jakiegokolwiek śladu rzeki w tym rejonie :) Obecnie kryty kanał Karolewki rozpoczyna się przelewem burzowym o wymiarach 4 × 2 m. w okolicy dworca Kaliskiego (w tym miejscu w maju 1925 r. rozpoczęto budowę kanalizacji miejskiej). 


Ciek ma długość ok. 2,0 km, a powierzchnia zlewni  wynosi 4,75 km2. Górny i środkowy bieg rzeki jest całkowicie skanalizowany. Rzeka "wychodzi na powierzchnię" dopiero w dolnym biegu, tuż przy ulicy Dennej.

Tyle teorii. Schodzimy na dół po wygodnych schodkach w malowniczej scenerii..





Po zejściu do doliny pierwsze, co rzuca się w oczy to burzowiec, ozdobiony dziełami okolicznych, niedocenionych artystów. Ja niestety z plastyki zawsze miałem dopuszczający albo dostateczny. Żeby nie rodzice  i ich talenty plastyczne, to pewnie i powtarzałbym rok przez plastykę. Ale zajmijmy się zwiedzaniem. Najpierw czas na burzowiec. W czasie intensywnych opadów deszczu odprowadza on nadmiar ścieków z komory przelewowej, gdzie łączą się kolektory I i II, pod skrzyżowaniem ulic Obywatelskiej i Pienistej.
Podejdźmy nieco bliżej. Wyziewy coraz bardziej wyczuwalne...



Pod nogami walają się różne ciekawostki...




Jest to kolejny burzowiec o profilu dzwonowym. Wysokość niecałe 2 m. No nic, idziemy! 
Gdyby nie odór, pomyśłałbym, że tuż przede mną głośno szumi przepływająca, mazurska  rzeka. Ech, dobrze pomarzyć... Na zewnątrz temperatura oscyluje w okolicach 30 stopni. W burzowcu o wiele chłodniej. Do tego stopnia, że para leci z ust... Idzie się dość wygodnie, jednak spąg kanału jest bardzo śliski. Kinetą leniwie płynie niezidentyfikowana ciecz...



Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej :)



Nie miałem odwagi badać, co to takiego. Jednak wydaje mi się, że to przesiąki zażelazionych wód gruntowych.. Idziemy dalej, kanał zaczyna skręcać. Szum staje się coraz głośniejszy...



Tuż za zakrętem w sklepienu burzowca zaintrygowała mnie poniższa forma....


Jak się okazało - jest to ultradźwiękowy czujnik mierzący poziom i przepływ ścieku w burzowcu. Po wyjściu z kanału namierzyłem studzienkę, w której znajduje się rejestrator, a nieopodal transmiter GSM wprost do ZWiKu. Żeby nie narobić sobie przypału z racji możliwości nakrycia, a także wyczerpanej latarki czołowej wychodzę więc do koryta Karolewki. Chociaż wychodzenie to bardziej przypominało błądzenie - po omacku, przy świetle wyświetlacza telefonu. A tyle razy mama powtarzała ,,Synu. Trzeba się zawsze zabezpieczać przed awariami" :P



 Wylot Karolewki z kanału, widziany z grobli odzielającej burzowiec od koryta rzeki.


 Nad wylotem kanału znajduje się mostek.



...z którego roztaczają się bardzo ładne widoki :)





Zajrzyjmy przez kratę do środka... Kanał w nienajgorszym stanie. Wysokość ok 1,5 metra. 




 Ruszamy w dół cieku. Hmm, czyżbym coś zgubił ? Niee, to wieczne pióro Tuwima, które przetrwało do czasów dzisiejszych! 



Z racji dużej deniwelacji pomiędzy wylotem kanału Karolewki a burzowcem, na cieku wybudowano 2 niewielkie wodospady. Właściwie to powinienem użyć terminu "ściekospady" :) Pierwszy z nich..





I drugi...


Prawie jak Niagara. Ale prawie - robi dużą różnicę. W tym przypadku wręcz kolosalną.


Jak już zapewne udało Wam się zauważyć, rzeka coraz intensywniej niszczy koryto. Tu jeszcze jeden
przykład siły żywiołu..


Po prawej stronie mijamy burzowiec i wędrujemy w dół, w kierunku połączenia się rzeki z Jasieniem. Jak śpiewał kilkanaście lat temu Norbi (którego przy okazji pozdrawiam!)
,,Patrzę na świat no i nie wiem co sie dzieje.
Tak jak zima chłodem, ciepłem lato nas zaleje.
Znów nastanie czas nieskończonej zabawy,
Nie tylko w dyskotece, kanał lewy....





....kanał prawy" :)


Po przejściu kilku metrów znane z poprzednich postów "łódzkie witacze". Moim zdaniem o wiele ładniejsze, niż te pod urzędem Marszałkowskim w Łodzi :) Będą nam towarzyszyć przez całą wycieczkę.


A tymczasem po prawej stronie mijamy wylot odwodnienia ul. Pienistej


Doliną Karolewki wędruje się bardzo wygodnie. Po obu stronach cieku znajdują się ok. metrowej szerokości chodniczki. Czasem wędrówka przypomina nieco spacer po polu minowym. Trzeba bowiem uważać, by nie wdepnąć na "magiczne kulki". Kontakt z nimi może skończyć się nieprzyjemnymi doznaniami zapachowymi i estetycznymi!



Mijamy kolejne "choinki". Po wysokości zawieszenia ozdób w postaci bombek i łańcuchów można łatwo ocenić, jak wysoki jest poziom wody w trakcie opadu. A posiadając kartkę i coś do pisania oraz odrobinę zacięcia matematycznego oszacować nawet chwilowy przepływ.



Umówiłem się z Jankiem ps. "Kret" na piwo. Niestety, chyba zbyt długo na mnie czekał... :(


Wędrując dalej korytem, wzdłuż ul. Dennej mijamy kolejne "witacze". Ale w tej Łodzi gościnni ludzie ! Jednak nie pytajcie, z czego są one wykonane :P



Jakiś czas temu, dyskutując z kolegą przy piwie o łódzkich rzekach opowiedziałem mu o kilku swoich ciekawych obserwacjach. Niestety, kolega nie uwierzył. Więc czas na dowody. Pozdrawiam Bartoszu :)



W wolnych chwilach często sięgam do fachowej literatury, dotyczącej oceny stanu środowska Łodzi. Przede mną leży właśnie Raport o stanie środowiska w województwie łódzkim w 2010 r. Znalazły się tam wyniki badań ichtiofauny zamieszkującej łódzkie rzeki (podrozdz.  II.3.). Niestety, Karolewka nie została objęta badaniami. Chyba nawet wiem dlaczego. W tym cieku szanse na przeżycie ryb są minimalne, ze względu na skład chemiczny i właściwości fizyczne wody. Ale znalazłem inne, ruszające się żyjątko. Tylko jakoś złowrogo na mnie paczyło...


Dochodzimy powoli do wiaduktu ul. Laskowickiej.


Gdyby ktoś chciał wejść na górę, podziwiać okolicę można przytrzymać się mięciutkich poręczy! Chciałoby się rzec: Na bogato !!



Ja tymczasem wyskoczę na chwilę na małe zakupy...


Po powrocie przywitał mnie taki oto napis. Ah, ta niedoceniona proza podwórkowa!


Kolejny, ciekawy witacz!


Wędrując dalej przypomniała mi się pewna pieśń, której Pani uczyła nas na Muzyce w gimbazjum...
"Jak można się nudzić,
Jak można marudzić,
Że świat jest smutny, że jest źle,
Nie rozumiem, nie.
Jak można faktycznie
Na świecie jest ślicznie.
Niech ten co gdera przyjdzie tu,
A ja powiem mu tak:

Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,
Gdy szumi, szumi ściek i płynie sobie w dal...."

Bo ja strasznie muzykalny człowiek jestem, proszę Pana...


Niejednokrotnie przekonałem się, że podczas spaceru nad łódzkimi rzekami czy stawami można zgromadzić całkiem obszerne wyposażenie gospodarstwa domowego (telewizory, pralki, zlewy, sedesy, kostki toaletowe, papier toaletowy, podpaski). Ale tego się nie spodziewałem. Może podmienie "Aśce" :)


Można szybko zawinąć tablicę i czym prędzej czmychnąć ruchomymi schodami :)


Po bardzo miłej wędrówce dochodzimy do kolejnego celu wyprawy. Połączenie Karolewki z Jasieniem...




Szybka powtórka z wykładów z Geomorfologii. Jak nazywa się forma przedstawiona na fotografii ??


-No teeen, noo na R... Było o to pytanie na egzaminie...Kurczę...
-Aaa ! To przecież Ripplemarki :)

Niniejszego posta napisałem z przymróżeniem oka. Jednak chciałbym, by czytelnicy bloga poświęcili chwilę na refleksję nad stanem łódzkich rzek. Tych samych, dzięki którym w mieście ulokowano przemysł włókienniczy. Które przecież przyczyniły się w ogromnym stopniu do tego, że Łódź nie jest prowincjonalną, zapomnianą i zapyziałą osadą. Co prawda Karolewka nie odegrała w życiu miasta większej roli, lecz jest to książkowy wręcz przykład losu rzek w naszym mieście. Czy tak powinno się traktować przyrodę? Tyle narzeka się, że Łodź z racji położenia na wododziale I rzędu jest uboga w wody powierzchniowe. Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam. Kolejny przystanek - dolina Jasienia!

2 komentarze:

  1. Niezłe Otrzymujesz Hydro ciekawostka jest ok!! komentarze Ok! kanał już nie ......

    OdpowiedzUsuń