środa, 28 sierpnia 2013

Spacer dolinami łódzkich rzek - Jasień

Ponownie mapa, znana już z poprzedniego postu... Klikamy poniżej mapy na "Pokaż na większej mapie"

Dzisiejsza wycieczka będzie wiodła korytem Jasienia, od połączenia z Karolewką, w górę - do ul. Pięknej.
Jednak najpierw mała uwaga:

ZANIM WYBIERZECIE SIĘ NA PROPONOWANY PRZEZE MNIE SPACER UPEWNIJCIE SIĘ, ŻE PODCZAS DNIA NIE BĘDZIE PADAĆ!! WYSTARCZY NIEWIELKI DESZCZ NAD ŚRÓDMIEŚCIEM A JASIEŃ ZAMIENIA SIĘ W RWĄCĄ RZEKĘ !!

Zaczynamy! Przy połączeniu rzeki odbijamy w lewo, i wędrujemy "pod prąd". Polecam iść prawym brzegiem (patrząc od źródła Jasienia).



ujęcie z 1935 r...




Podczas spaceru upał był dokuczliwy. Ryby też miały wyraźnie dość...




Czyżby żarłoczna pirania ??


Hmm, a może by tak pozbierać trochę mięsiwa, ukręcić ciasto francuskie i zaserwować danie z cyklu "Jasienna Kuchnia wujka Zdzicha". Kurczę, zabrakło sody. Ale chwila!!! JEST! Matka natura ponownie pomogła. Takiego dania nawet Pani Gessler nie potrafi :)


Po udanym posiłku można ponownie udać się w drogę. Ewentualnie na deser przegryźć coś zielonego. Do wyboru - do koloru. Ponoć "zielenina" jest dziś w modzie...


Spragniony może zaspokoić swe potrzeby w dopływie. Wstrząśnięte, nie mieszane !



A po wszystkim skorzystać także z WC....oczywiście bezpłatnie



Kolejne, bardzo zmęczone ryby..


Ja też mam trochę dość upału - to raz. Dwa - po obiedzie dla lepszego trawienia należy odrobinę poleżakować. Myślę, że miejscówka w sam raz....



Jednak czuję się obserwowany...



Odpocząłem. Pora ogarnąć trochę fryz i można ruszać dalej. Kolor wody sprzyja..




Chyba ktoś tu był przede mną...Przy okazji, niezły musiał być balet :)



Niestety, powyżej mostu koryto jest tak zarośnięte, żę nie daje się iść - nawet w kaloszach i długich spodniach. Wyjdźmy więc na górę i przejdźmy nieco inną trasą (patrz mapa)..


Widok w górę rzeki.. Prawda, że pięknie ? :)


Niestety, buractwo niektórych ludzi nie zna granic. Notoryczny widok w tej okolicy...


Dochodzimy do mostu nieopodal ul. Basenowej i ponownie wchodzimy do koryta i idziemy "pod prąd".

Podobnie jak w przypadku wcześniejszych wypraw nie może obyć się bez małego akcentu muzycznego :)


No to idziemy :)


Zakarzaczenie trochę mniejsze niż w okolicach mostu...A do tego znane "witacze i choinki" :)



Kolejny przykład bezmózgowia ludzi. Ale matka natura jest cierpliwa...wszystko zniesie.


Mijamy burzowiec? i kolejne choinki...



Wreszcie wygodny chodnik :)


Po drodze mijamy kolejne "zmęczone ryby"...











Woda w rzece przybiera dziwny kolor... Czy to aby napewno woda ?


Widoczne ślady niszczycielskiej siły żywiołu...





i wylot kanalizacji deszczowej...


Ależ męczące jest to życie w Jasieniu....







Wydział Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta od czasu do czasu prowadzi remonty koryta: [link 1] [link 2]. Efekty widać gołym okiem. Zbliżamy się do mostu przy ul. Nowe Sady..



Ale patelniak! Ale tu gotować nie będę. Za duży przypał :/


Efekty czyszczenia koryta cieku..


Uwaga. Zdjęcie zawiera lokowanie produktu.


Pod mostem, pod mostem fajnie jest! 





Od czasu do czasu przebijają się wody grunotwe...


a także inne ciekawostki...


Nad głową co pewien czas słychać pociągi, mknące z zawrotną prędkością 60 km/h po betonowym wiadukcie. Żelastwo wcześniej to pozostałość po kolei obwodowej.


i zdjęcie z ok. 1944 r. 






ryby zapewne rozbolały głowy od tego rumoru.




Tymczasem zrobiło się trochę nudno. Z telefonicznego głośnika bełkocze coś Anna Maria Snopek, ale ogólnie to wieje sandałem. Aż tu nagle oczom ukazuje się bardzo ciekawy obiekt...



Zdjęcia tego miejsca z maja 2013 r. (a)  oraz podczas regulacji koryta około 1933 r.(b)  

a)

 b)


Po drodze jeszcze wylot kanalizacji deszczowej...



Pod mostem przy Alei Jana Pawła II - burzowiec. W trakcie bezdeszczowej pogody prowadzi on wody drenażowe (charakterystyczny osad). Jednak po podejściu bliżej czuć opar ścieku..



Gdyby ktoś "na cito" potrzebował kołpaka, już wie gdzie się udać :)


ja tymczasem rozegram szybką partię w karty :)


Rozgrywka okazała się niezmiernie długa i wyczerpująca. Rywale nie dali rady :(




Po wyczerpującej grze ruszam dalej... Kto by pomyślał, że nad rzeką może spotkać człowieka tyle atrakcji i rozrywek ?!



Wprowadzanie ścieków do rzeki przy pomocy prowizorycznie zakopanej rury...w Łodzi (niestety) rzecz normalna...


W korycie "dużym" od czasu do czasu pojawiają się wybrane śmieci...



a także kolejne wyloty deszczówki.



Niewiele mostów robi na mnie wrażenie. Jednak ten, przy ul. Cieszkowskiego szczególnie mi się podoba :)


Zmęczenie nóg powoli daje o sobie znać. Do tego od kilunastu minut towarzyszy mi z tyłu kilku "Rycerzy Ortalionu". W sumie nie da się ukryć, że gość ubrany w kalosze po kolana, w bojówkach moro, grającym telefonem zawieszonym na szyi oraz czołówką na głowie przykuwa uwagę :P Przyspieszam tempo, zbliżając się do mostu przy Alei Politechniki...



W tym miejscu muszę przyznać, że jest to chyba jedno z miejsc, których najbardziej boi się moja ukochana :) Może i nieco strasznie lecz bardzo ciekawe..


...bowiem znajduje się tu burzowiec o profilu dzwonowym, odprowadzający nadmiar ścieków podczas opadów z kolektora I. Aby dobrze zobrazować sytuację w tym przypadku, a także przebiegu burzowca i kanału Jasienia przy ul. Pięknej posłuże się schematem pochodzącym z bloga Łódzkie kanały.


zajrzyjmy nieco głębiej...




Po drugiej stronie koryta znajduje się niewielki, tym razem owalny burzowiec...


Wychodzimy spod wiaduktu i kierujemy się wzdłuż ul. Obywatelskiej, w stronę ul. Pięknej...




Dresiarnia coraz bliżej mnie. Musiałem zadzwonić po "Rudego". Kumpel nie zawiódł. Przybył nawet z obstawą. Odeskortowali mnie praktycznie pod samą ul. Piękną... 






Mała ciekawostka: woda w Jasieniu przyjmuje wszelkie kolory tęczy. Podczas badań przeprowadzonych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi, w latach 1974 - 1978 woda miała barwę: 
  1. zieloną,
  2. ciemnoniebieską,
  3. brązową,
  4. szarą,
  5. szaro-różową,
  6. jasno-szarą,
  7. fioletową,
  8. szaro-fioletową,
  9. różową, 
  10. szaro-granatową,
  11. zielono-szarą,
  12. brunatną,
  13. czarną,
  14. żółto-szarą....
...zależało to od tego, na jaki kolor barwili ciuchy na mieście. Na Walentynki roku 2013 rzeka postanowiła również poświętować i przybrała barwy miłości :)


Tymczasem przenieśmy się na ulicę....


i odbijmy nieco w stronę zarośli :)


zdjęcie wykonane podczas budowy...


Ostatnio trochę obserwało mi się, że zbytnio kuszę do włażenia w kanały. Tak więc ostrzegam:


Kanał lewy, kanał prawy? Eee, prawy. Nabieram powietrza i teleportuje się do wnętrza burzowca. Jego rozmiar i wyziewy zapierają dosłownie dech w piersiach...Burzowiec ma długość aż...10 metrów :) i jest lewą odnogą kolektora. Zajrzyjmy jeszcze trochę głębiej w kolektor Ib.. TIR na wysokość spokojnie by się zmieścił... 


Sytuacja w tym rejonie jest bardzo ciekawa...otóż ścieki z kolektora w tym miejscu płyną na tym samym poziomie co Jasień, którego kanał biegnie w poprzek kolektora. Co dzieje się wiec ze ściekami ? Odpowiedź kryje się na tym zdjęciu...



Syfon proszę Państwa ! :) Ściek wpływa tu pod ziemię, przepływa pod kanałem Jasienia i wypływa z drugiej strony.
JEST TO MIEJSCE BAAAARDZO NIEZBEZPIECZNE, PONIEWAŻ SYFON WCIĄGA OGROMNE ILOŚCI ŚCIEKU. CZŁOWIEK NIE MA PRAKTYCZNIE NAJMNIEJSZYCH SZANS NA PRZEŻYCIE GBYBY TAM TRAFIŁ !! 

Po prawo od syfonu znajdue się kanał ulgi wybudowany najprawdopodobniej na potrzeby czyszczenia kolektora.


Na niektórych blogach znalazłem informację, że przelew burzowy nie jest monitorowany. Nieprawda. W sklepieniu znajduje się czujnik, a nad burzowcem, tuż przy murku studzienka z rejestratorem, a przy schodkach do koryta Jasienia skrzynka energetyczna z logo ZWiKu.


A jak działa burzowiec w czasie intensywnych opadów? Miałem okazję osobiście się o tym przekonać :)
Kiedy nad miastem szalała nawałnica, potopionych było wiele ulic, ja dzielnie przedzierałem się w kierunku ul. Pięknej z pieśnią "It's raining man" na ustach:) Pioruny nad głową waliły niemiłosiernie. Deszcz zalewał okulary, ale było warto. Uwaga, zapraszam na seans!


I kilka zdjęć...










Burzowiec i kolektor z grubsza zwiedzony (niestety znów zawiodła czołówka). Zajrzyjmy jeszcze w kryty kanał Jasienia...



Nie wchodziłem do środka ze względu na setki śniętych ryb, które bankowo tam się znajdowały. No właśnie. W trakcie czytania wpisu napewno niejeden z Was zaadawał sobie pytanie skąd tyle padłych ryb ? Już śpieszę z odpowiedzią... Zaczęło się dość niewinnie: [klik]

"Wiesław Golis, wiceprezes do spraw zagospodarowania i ochrony wód w łódzkim okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, będącego dzierżawcą stawu przy Przędzalnianej informuje, że odłowiono 120 kg ryb. Ryby trafiły do pobliskiego zbiornika przy ul. Tymienieckiego".

Czy tylko mi wydaje się dziwne, że 120 kg ryb jak na taki staw to (przepraszam za określenie) cholernie mało ?! Pod koniec lipca postanowiłem wybrać się z ukochaną na wieczorny spacer nad Jasień w rejonie ul. Pięknej. Od ul. Pabianickiej uderzył nas niesamowity smród. Pierwsza myśl - burzowiec śmierdzi. Kiedy podeszliśmy do murku...odór był taki, że nie dało się oddychać, a w korycie leżały setki śniętych ryb. Zaczepiła nas mieszkanka bloku tuż przy Jasieniu. Okazało się, że mieszkańcy zauważyli ryby, kiedy jeszcze żyły. Dzwonili do Straży (W)Miejskiej, na Policję, do Sanepidu, Urzędu Miasta. Obiecano interwencję, jednak rybki smażyły się przez kilka dobrych dni, w 36 stopniowym upale (temperatura w cieniu) na wybetonowanym korycie rzeki. Myślę, że nie trzeba już wspominać o ogromnym zagrożeniu epidemiologicznym w takich warunkach! Aż dziwne, że ryby takiej wielkości jak na poniższych zdjęciach przeszły przez oka sieci założonej na jazie przy wylocie wody ze stawu...















Po zobaczeniu "na żywo" takich obrazków czym prędzej wróciliśmy do domu i do późnych godzin nocnych słaliśmy maile z takimi zdjęciami do Urzędu Miasta, PZW, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Sanepidu i lokalnych gazet. Odpowiedź dostaliśmy po kilku dniach, jedynie od PZW, które poinformowało nas, że wszelkie prace był przeprowadzone zgodnie z założeniami, a to co zaobserowaliśmy to normalna rzecz przy tego typu pracach. Komentarz nasuwa się jeden: normalny - dla normalnych inaczej. Po pewnym czasie Dziennik Łódzki [klik] podchwycił sprawę (być może po naszej akcji), ale tłumaczenia Polijcji do tej pory powodują uśmiech na mojej twarzy. Wiadomość pojawiła się także w głównym wydaniu Faktów w TVNie. Zdjęcia śniętych ryb, które znajdują się w pierwszej części wpisu zostały wykonane po uprzątnięciu koryta przez pracowników UMŁ. Czyżby sprzątali w okularach przeciwsłonecznych i nie zauważyli tylu ryb ? Podejrzane :)
Odpowiedź na pytanie jak doszło do takiego przetrzebienia ryb jest prosta: Jaz na stawie przy ul. Przędzalnianej został otwarty na hurrra!  Odłowiono jak leciało, reszta ryb poszła w kanał kryty i wypłynęła poniżej niego. Mówię jak jest :) Mam cichą nadzieję, że odniesiecie się do wpisu w komentarzach. Pozdrawiam.