UWAGA! WCHODZENIE DO KORYTA RZEKI WŁĄCZONEJ DO SIECI KANALIZACYJNEJ W CZASIE I TUŻ PO OPADACH DESZCZU GROZI UTRATĄ ZDROWIA A NAWET ŻYCIA !!
Ostatnio, w czasie deszczowego poranka i przedpołudnia postanowiłem wybrać się nad dwie łódzkie rzeki. Niejeden z Was zapewne pomyśli...ten człowiek ma coś z głową. Kto normalny w czasie rzęsistego deszczu łazi nad rzeką? Odpowiedź jest banalna - JA :)
Otóż, chciałem sprawdzić jak wygląda typowa, łódzka, skanalizowana rzeka w trakcie opadów. Padało niezbyt intensywnie, jednak przez ponad 6h. Spodziewałem się naprawdę sporej ilości wody (a właściwie ścieków) w korycie, jednak nieco się pomyliłem. Do swojej wędrówki wybrałem znane z wcześniejszych postów Karolewkę i Jasień. A więc do rzeczy.
Karolewka
Na "dzień dobry" burzowiec przy ul. Dennej. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że w kinecie jest suchutko! Można wyciągnąć wniosek, że przelew burzowy jest zwymiarowany poprawnie, tak, aby odprowadzać ścieki jedynie podczas intensywnych opadów. Z informacji uzyskanych od pracowników ZWiKu wynika, że przelewy w Łodzi są tak zaprojektowane i wykonane, aby ograniczyć ich działanie jedynie do 10 epizodów w ciągu roku. To oficjalnie. Nieoficjalnie, jedna z pracownic wcześniej wspomnianego zakładu z uśmiechem na twarzy stwierdziła, że gdyby faktycznie tak było - Śródmieście po większych opadach przykrywałaby warstwa wody o wysokości kiludziesięciu centymetrów i nie trzeba by budować nowych stawów w mieście :)
Hmm, no dobrze. Deszczyk kropi, klimaty całkiem wporzo, to sobie przycupnę i zapalę papierosa. Ale chwila. Czuć intensywne opary benzyny/rozpuszczalnika...
Eee, to tylko burzowiec paruje....
Jednak nie zaryzykowałem. Trzeba pamiętać, że w kanałach obecne są bardzo łatwo wybuchowe gazy, chociażby metan, siarkowodór. Jaki mógłby być efekt? O taki..
Ale wróćmy do wyprawy...Widać zbliżającą się jesień... Liście i srajtaśmy spadają z drzew i krzewów...
są też i "magiczne kulki" ;-)
Szczerze mówiąc, to na rzece powyżej burzowca ciężko było zauważyć jakieś większe wezbranie...
Aż tu nagle słychać coraz głośniejsze majaczenie przelewu burzowego wewnątrz burzowca. Trzeba wycofać się nieco dalej. Nigdy nie wiadomo ile ścieku może nagle wypłynąć... Na moje szczęście całkiem niedużo. Zdjęcia zrobione w odstępie 3 minut..
Czas na mały wykład ..
Tak jak wspomniałem w filmie, doliną nie dało się przejść. Nawet w kaloszach do kolan. Musiałem obejść kawałek rzeki, do ul. Lazurowej.
Brodząc prawie po kolana w niesamowicie cuchnącym ścieku starałem się dotrzeć do połączenia z Jasieniem, jednocześnie stale obserwując poziom wody w korycie. W razie czego szybko trzeba uciekać na skarpę.
Po likunastu minutach walki z wartkim strumieniem, padającym stale deszczem i odruchami wymiotnymi wreszcie się udało ! Jasień okazał się niewzruszony faktem kilkugodzinnych opadów.. Bo trza być tfardym, nie mientkim! \o/
Tak, większość wody/ścieku, który widzicie na zdjęciu poniżej pochodzi z Karolewki.
Przypomniało mi się stwierdzenie jednego z doktorów UŁ, który na wykładach z ironicznym uśmiechem stwierdził mniej więcej tak: "Kiedy będziecie w Poznaniu, pogratulujcie mieszkańcom czystej wody w Warcie i w kranach..."
W tej chwili w Poznaniu oprócz ujęć głębinowych funkcjonują też tzw. stawy infiltracyjne. Wodę pompuje się bezpośrednio z Warty, wprowadza do specjalnie stworzonych w tym celu basenów, gdzie woda infiltrując przez podłoże ulega oczyszczeniu i następnie pobierana jest z warstwy wodonośnej przez studnię. Schematy poniżej.
Stawy infiltracyjne w Poznaniu (Dębina).
Następnie trafia ona do stacji uzdatniania i dopiero w miejski wodociąg. Wyobraźcie sobie ile to wymaga zabiegów i kosztów. Problemem nie są tu ścieki organiczne (te zdążą się zneutralizować w wyniku procesu samooczyszczania rzeki). Jednak metale ciężkie spłukane z dróg nadal
pozostają
w ściekach powodując pogorszenie jakości wód rzecznych. A w Łodzi ? Ponad 90% wody w kranach pochodzi z ujęć podziemnych :)
Jasień wydaje się być niewzruszony faktem deszczu...
Jasień
Jestem znany z tego, że podczas niemal całego dnia towarzyszy mi muzyka. W czasie spaceru nie mogło też być inaczej :) PS. Jak jak lubię ten utwór !
Przedzierając się w górę Jasienia dało się zauważyć skutki wcześniejszych opadów...
Kiedy powoli zbliżałem się do wiaduktu przy ul. Nowe Sady, moim oczom ukazał się taki oto obrazek.. Zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie powstaje nowy kryty odcinek rzeki :)
Na szczęście przykułem uwagę ciecia pilnującego terenu budowy, który wyjaśnił mi dokładnie, co jest grane. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jednak Urząd Miasta postanowił w tym roku wyremontować fragment koryta znajdując na ten cel odpowiednie środki. Niestety w Łodzi często zdarza się, że decydenci porywają się z przysłowiową motyką na Słońce - a potem zonk. Zakres przestrzenny remontu to odcinek pomiędzy ul. Nowe Sady a rzeką Karolewką, o długości 170 metrów (od km 3+175 do km 3+345). Płyty przykrywające koryto mają umożliwić poruszanie się ciężkiego sprzętu, a następnie zostaną wciągnięte na skarpy.
"Małe koryto" służące do przeprowadzania normalnych przepływów będzie wykonane z prefabrykowanej, żelbetowej, półkolistej rynny.
Aby przystąpić do budowy umocnień trzeba jednak spiętrzyć nieco wodę powyżej i stworzyć nowe, tymczasowe koryto...
Potem trzeba usunąć pozostałości starych umocnień, koryto nieco przegłębić i usunąć niepotrzebny materiał..
wykopując niechcący jedną z rur :)
A teraz pytanie: dlaczego tak ważne jest ukończenie inwestycji w terminie ? Odpowiedź: bo dofinansowanie w formie dotacji, ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi (743 882,00) można wykorzaystać jedynie do końca tego roku. Łączny koszt remontu ma wynieść
1 063 992, 00 (dla porównania: koszt budowy powstającego obecnie zbiornika retencyjnego "Wojska Polskiego" przy ASP ma wynieść łącznie 2 115 332,00).
Z tego miejsca serdecznie dziękuję za obszerne informacje oraz kubek ciepłej kawy Panu, który pilnuje terenu inwestycji ! Po chwili rozmowy i odpoczynku udajemy się w stronę wcześniej wspomnianego wiaduktu.
Dalej skutki cofki wywołanej piętrzeniem są już znacznie słabiej widoczne.
Można więc udać się na....grzyby !
Trzeba jednak uważać, żeby w razie czego nie zostać posądzonym o kradzież studzienki kanalizacyjnej!
Wędrując w kierunku wylotu rzeki z kanału szukałem też śladów działania burzowców. Na Karolewce przecież wszystkie pięknie śmigały...a tu nie do końca...
Przy okazji można chwilę przycupnąć pod mostem...w razie czego załatwić pewne potrzeby. Gdyby zabrakło srajtaśmy, rzeka zawsze służy swoją pomocą..
Mijamy wiadukt przy ul. Cieszkowskiego...w kinecie widać wyloty wód drenażowych..
Umówiłem się na wspólną wycieczkę z Antkiem ps "Szczur". Miał czekać za wiaduktem. Jednak chyba za długo mi się zeszło...
Z nudów musiał wcinać arbuza..
Miał być sam. Ale przyciągnął ze sobą Reńkę, która podobnie jak on, kopnęła w kalendarz...
Zasmucony faktem straty dwóch przyjaciół wędruję dalej, w kierunku burzowca "Piękna"...
gdzie trafiam na kiermasz najnowszej kolekcji kanalarskiej!
Szybkie spojrzenie przez kratę do środka burzowca i wychodzimy z koryta.
Dzięki chłopakom z forum BKB Bunkierbanda mogę dziś zaprezentować działalność burzowca podczas opadów deszczu, w jakości HD. Zapraszam więc na krótki seans!
We wcześniejszym poście dot. Jasienia wspominałem, że burzowiec jest monitorowany. Teraz więcej szczegółów na ten temat. W sklepieniu kanału znajduje się specjalna, ultradźwiękowa "czujka".
Wydaje ona charakterystyczne dźwięki podobne do szybkiego cykania zegara. Fala przemieszcza się od stropu w kierunku spągu burzowca poczym odbita wraca. Mierzona jest intensywnośc fali, która wróciła do odbiornika. Coś na zasadzie radaru. Dzięki temu można pomierzyć chwilowy przepływ i stan wody w burzowcu. Dodatkowo niektóre modele posiadają funkcję pomiaru toksycznych i wybuchowych gazów, takich jak siarkowodór czy metan. Jest to niesamowicie przydatne w przypadku robót konserwacyjnych w kanale czy też kolektorze ściekowym. Wartości pomierzone gromadzone są w specjalnym rejestratorze znajdującym się w swego rodzaju studzience, tuż nad burzowcem.
Urządzenia zasilane są ze specjalnej skrzynki energetycznej.
Natormiast dane pomiarowe za pomocą transmisji GSM/GRPS przesyłane są do centrali ZWiKu.
Obok burzowca i koryta Jasienia, w ul. Pięknej znajduje się bardzo ładny właz kanalizacyjny, dedykowany Św. Faustynie (patronce Łodzi) warty zobaczenia.
Po wycieczce czas udać się w kierunku przystanku MPK. Po drodze mijam zabytkowy most na rzece Dąbrówce (dopływ Jasienia), która obecnie toczy swe wody w kanale.
Za plecami jak zawsze czai się ZWiK, w swojej letniej rezydencji. Ciekawe tylko za co dostali "karnego" :)
Tak jak w pierwszym poście odnośnie Jasienia - temat stawu przy ul. Przędzalnianej. Przypomnijmy.
Pierwszy raz, od 33 lat ma miejsce czyszczenie zbiornika retencyjnego na rzece Jasień, przy ul. Przędzalnianej. Prace rozpoczęły się w ostatnim tygodniu lipca od spuszczenia wody ze zbiornika wraz z setkami, jak nie tysiącami ryb, które potem prażyły się w upale poniżej krytego odcinka rzeki. I tak od końca lipca do tej pory dno stawu jest odsłonięte.
Zdążyły się nawet zakorzenić i rozwinąć różne krzaczory..
Na początku sierpnia na dno stawu miała wjechać koparka, której zadaniem było oczyścić dno z ponad metrowej warstwy mułu oraz zalegających śmieci.
Śmieci wybrano jedynie przy wlocie rzeki do stawu...
Pewnie dla stworzenia pozorów, że prace trwają. Jednak na koparkę (tak jedną, jedyną). Trzeba było czekać prawie 2 miesiące ! Ale co tam! Ważne, że jest !
Wszystko fajnie, pięknie, ale operatorowi koparki trzeba zarzucić brak logcznego myślenia. Nie jestem specjalistą od tego rodzaju robót. Jednak wydaje mi się, że zamiast wybierać szlam ze stworzonego na potrzeby prac koryta i wywalać to na brzegu, można by gromadzić osady w czymś w stylu kontenerów umożliwiających odciek wody dnem, a następnie wywozić. A tak, po mniejszym lub większym deszczu wszystko, co zostało wybrane spływa zgodnie z nachyleniem powierzchni - do środka zbiornika. Żegnam się z Wami filmem prezentującym jak żmudną i skomplikowaną pracą jest oszyszczanie stawu. Do usłyszenia! :)
Pierwszy raz, od 33 lat ma miejsce czyszczenie zbiornika retencyjnego na rzece Jasień, przy ul. Przędzalnianej. Prace rozpoczęły się w ostatnim tygodniu lipca od spuszczenia wody ze zbiornika wraz z setkami, jak nie tysiącami ryb, które potem prażyły się w upale poniżej krytego odcinka rzeki. I tak od końca lipca do tej pory dno stawu jest odsłonięte.
Zdążyły się nawet zakorzenić i rozwinąć różne krzaczory..
Na początku sierpnia na dno stawu miała wjechać koparka, której zadaniem było oczyścić dno z ponad metrowej warstwy mułu oraz zalegających śmieci.
Pewnie dla stworzenia pozorów, że prace trwają. Jednak na koparkę (tak jedną, jedyną). Trzeba było czekać prawie 2 miesiące ! Ale co tam! Ważne, że jest !
Wszystko fajnie, pięknie, ale operatorowi koparki trzeba zarzucić brak logcznego myślenia. Nie jestem specjalistą od tego rodzaju robót. Jednak wydaje mi się, że zamiast wybierać szlam ze stworzonego na potrzeby prac koryta i wywalać to na brzegu, można by gromadzić osady w czymś w stylu kontenerów umożliwiających odciek wody dnem, a następnie wywozić. A tak, po mniejszym lub większym deszczu wszystko, co zostało wybrane spływa zgodnie z nachyleniem powierzchni - do środka zbiornika. Żegnam się z Wami filmem prezentującym jak żmudną i skomplikowaną pracą jest oszyszczanie stawu. Do usłyszenia! :)
Fajny blog, będę tu zaglądał!
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ciekawe zdjęcia połączone z informacjami i dodatkowo wytłumaczenie działania stawów infiltracyjnych w Poznaniu :) Super blog! Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący materiał, zwłaszcza, że wychowałem się w okolicy rzeki jasień. Wiele razy idąc do szkoły miałem okazje obserwować jak wzrasta poziom wody w kanale. Była to niesamowita atrakcja. Najbardziej spektakularne sytuacje miały miejsce pod mostem na al.Politechniki, kiedy podczas burzy ilość wody nie mieściła się w przekroju kanału pod mostem.
OdpowiedzUsuńCzasem zdarzają się takie opady, które znacznie przekraczają założenia projektowe. Z tego co pamiętam, obecnie mosty projektowane są na tzw. wysoką wodę o prawdopodobieństwie 1% (czyli 1 raz na sto lat). Widocznie miałeś szczęście zauważyć większy przepływ :) Co do obserwacji ilości wody w korycie Jasienia. Zgadzam się z Tobą w zupełności. Sam lubię pojechać w rejon ul. Pięknkej i obserwować co się dzieje. Spektakl z pierwszej półki!
OdpowiedzUsuń